Blog psychologiczny

Co zrobić, aby dziecko dobrze radziło sobie z emocjami? Oto pierwszy ( najważniejszy) krok

Wystarczy wejść w Internet, zajrzeć na rodzicielskie fora na Facebooku czy przejrzeć w księgarni półki z poradnikami dla rodziców, aby uświadomić sobie, jak mocno, nas dorosłych, trapi jeden temat:

co zrobić/ jak się obchodzić z dziecięcymi emocjami?

Co, jak popatrzymy z boku, może jakoś zastanawiać. Wszak emocje mamy na wyposażeniu od zawsze- nie ma chwili, żeby nam nie towarzyszyły. Nawet nauka o rozwoju mózgu dziecka wskazuje, że tak, jak sam proces myślenia może być czymś, co pojawia się z czasem ( wraz z kształtowaniem się np. płatów czołowych), tak z odczuciami fizycznymi i związanymi z nimi emocjami pojawiamy się na świecie ( bo rodzimy się z dobrze ukształtowanym układem limbicznym, powszechnie nazywanym mózgiem emocji). Można by więc pokusić się o stwierdzenie, że nasz świat to od początku świat związany z doświadczaniem emocji- stąd odczucia powinny nam być znane od podszewki, być dobrze przez nas oswojone, umiejętnie obsługiwane. Psycholog John M. Gottman mawia, że emocje mamy na wyposażeniu, tak jak posiadamy różne części ciała. Czy ktoś się jednak zastanawia, jak radzić sobie z posiadaniem ręki albo nogi? Raczej nie…Większość z nas przyjmuje swoje kończyny z pełnym inwentarzem i korzysta z nich na co dzień. A co bardziej ciekawe- nikt z nas tak naprawdę nie był uczony, jak sobie radzić z ich sprawnym używaniem. To się po prostu wydarzyło- trochę za sprawą naturalnych etapów rozwoju, dojrzewania naszego ciała, uczenia się za pomocą metody prób i błędów czy wreszcie obserwowania, jak poruszają się starsze osobniki. Na początku było niezgrabnie i częściej pod górkę niż z górki, ale dzisiaj radzimy sobie całkiem ok.

Być może z nabywaniem kompetencji emocjonalnych jest podobnie?

To może być kontrowersyjna teza- że umiejętność radzenia sobie z emocjami naturalnie przychodzi z czasem. I być może nie trzeba sięgać po jakieś szczególne receptury i sposoby, aby nauczyć dziecko regulować emocje. To się po prostu zadzieje, tak, jak to miało miejsce przy nabywaniu umiejętności sprawnego poruszania nogami. Pod jednym warunkiem. Stworzenia dziecku odpowiednich warunków do rozwoju jego naturalnych umiejętności. I tak, jak w przypadku nauki chodzenia w grę wchodzi przede wszystkim zadbanie o otoczenie fizyczne ( np. możliwość swobodnego poruszania), tak w nabywaniu kompetencji emocjonalnych będziemy potrzebować skupić swoją uwagę na środowisku psychicznym. A te będzie w największej mierze zależne od nas- dorosłych.

Ko-regulacja emocji

Biologia tak to sobie wymyśliła, że dziecko przez pierwsze lata życia jest bardzo mocno od nas zależne. I fizycznie, i emocjonalnie. Donald Winnicott mówił wręcz, że ktoś taki, jak niemowlę nie istnieje- zawsze jest niemowlę i jego opiekun. Dziś z perspektywy wiedzy o neurobiologii mózgu możemy powiedzieć, że jego obserwacje okazały się jak najbardziej słuszne. Zwłaszcza jeśli chodzi o świat dziecięcych przeżyć. Dorosły jest kluczowy w procesie regulowania dziecięcych emocji niczym tlen potrzebny jest do przeżycia. Stąd, gdy mówimy o radzeniu sobie z emocjami przez dzieci lepiej ( i sprawiedliwiej) byłoby mówić o ko-regulacji. Niezwykłym rodzaju wzajemnego tańca, do którego zaprasza nas mózg naszej pociechy, aby pomóc mu (i rozwijać w nim) kompetencje emocjonalne. Nie bez przyczyny piszę tutaj o mózgu. Przy pomocy nowoczesnych urządzeń, dzięki którym możemy ‘ na żywo’ obserwować pracę mózgu wiemy, że ten emocjonalny taniec odbywa się już na poziomie biologicznym. Gdy w mózgu dziecku zapalają się obszary związane z pobudzeniem emocjonalnym, to te same obszary zostają aktywowane w mózgu jego opiekuna. Gdy dorosły wyciszy pobudzenie, które pojawiło się w jego układzie limbicznym, to automatycznie przekazuje je swojemu dziecku. Dzięki temu ‘zarażeniu’ mózg małego człowieka będzie mógł doświadczyć stanu uporządkowania, ale też bezpieczeństwa i uspokojenia. Wielokrotnie powtarzany taniec ko-regulacji emocji będzie w naturalny sposób przekładał się na budowanie i rozwijanie obszarów związanych z radzeniem sobie z emocjami u dziecka.

Ciekawostka

W grudniu 2018 roku ukazały się niezwykłe badania, które pokazały, że magia wzajemnego “zarażania się” pomiędzy mózgiem dziecka a rodzica prawdopodobnie nie dotyczy tylko obszarów związanych z pobudzeniem emocjonalnym (!). Zespół badaczy pod kierownictwem dr Sama Wass i Victorii Leong  zaprosił do laboratorium mamy z niemowlętami. Następnie obserwowano aktywność mózgu rodzica i dziecka w czasie wspólnej zabawy. Okazało się, że gdy maluch angażował się w jakieś zadanie ( np. intensywnie kierował na coś swój wzrok ), to w jego mózgu aktywowały się obszary związane z pobudzeniem uwagi. Co niezwykłe, to samo pobudzenie, niczym echo, pojawiało się w mózgu rodzica! Co niezwykłe- w sytuacji, gdy mózg rodzica dostrajał się  pod względem aktywności do mózgu dziecka, pozwalało to maluchowi dłużej utrzymać uwagę na zadaniu, niż w sytuacji samotnej ‘pracy’. Magia, prawda?

Rodzicu, bądź jak szafa

Na czym ta emocjonalna pomoc ma polegać?

Jak już wiemy, mózg dziecka ‘zaraża’ nas swoim pobudzeniem emocjonalnym. Jako dorośli mamy więc dwa główne zadania:

1) być dostępnym i otwartym na emocje dziecka

2) posiadać wystarczające umiejętności radzenia sobie ze własnymi stanami pobudzenia/emocjami, aby móc je uporządkować i wyciszyć ( i zarazić nimi dziecko)

Metaforycznie można powiedzieć, że mamy stać się taką dość pojemną szafą, do której dziecko będzie mogło wrzucać swoje często zmiętolone ubrania, tak abyśmy pomogli mu je uporządkować i oddać w zgrabnej paczuszce. Aby więc cała procedura zadziałała, najpierw musimy posiadać wolną przestrzeń w swojej szafie, której drzwi będą dla naszego dziecka otwarte, oraz mieć umiejętności poradzenia sobie z tym ‘ bałaganem’, który będzie się w środku pojawiać.

Uwierzyć w swoje rodzicielstwo

Brzmi to dość skomplikowanie? Spokojnie. Ten emocjonalny taniec pomiędzy nami a dzieckiem jest czymś, co się po prostu dzieje- bardziej na zasadzie intuicji, niż sztywnych reguł. To dostrojenie jest czymś, do czego zostaliśmy zaprogramowani na głęboko biologicznym poziomie. Psycholodzy wskazują, że ta umiejętność oddolnego regulowania emocji ( oddolnego, ponieważ dzieje się ona z bardziej pierwotnych, głębiej położonych obszarów w mózgu jak np. układ limbiczny) jest mocno związana z rodzajem przywiązania, jaki mamy z dzieckiem. Badania wskazują, że u dzieci, które doświadczają bezpiecznego przywiązania z co najmniej jedną osobą ( a statystyki mówią, że około 2/3 dzieci doświadcza takiej więzi ) obserwujemy m.in odpowiednie napięcie nerwu błędnego, które będzie przekładać się na umiejętności samouspokojenia i regulowania swoich silnych emocji.

Podążając za słowami genialnego Donalda Winnicotta powiedziałabym, że to, co powinna zrobić większość rodziców to po prostu uwierzyć w swoje rodzicielstwo. Zwłaszcza, że jak on sam mówił, dzieci potrzebują dla swojego optymalnego rozwoju towarzyszenia wystarczająco dobrych rodziców: “zauważmy, że nie pojawia się tu nigdzie ( i nigdy)  słowo “idealne” – perfekcja bowiem właściwa jest tylko maszynom, a wszelkie niedoskonałości charakterystyczne są dla procesu ludzkiej adaptacji i stanowią niezbędną właściwość umożliwiającego rozwój otoczenia.” To, że czasem nawalamy jako partnerzy w tym emocjonalnym tańcu jest po prostu rzeczą wpisaną w jego naturę.

Czasem trzeba pomóc

Jak się jednak domyślacie, czasem nie wszystko idzie tak gładko. I wtedy potrzeba pomóc. Dla niektórych wystarczający okaże się udział  w kilku warsztatach czy szkole dla rodziców. Dla innych, zwłaszcza tych, którzy borykają się z własnymi trudnościami emocjonalnymi lub mają poczucie, że sami nie doświadczyli w dzieciństwie bezpiecznej relacji ze swoim rodzicem, lepszą drogą może być własna terapia.

W temacie pomocy rodzicom, a przede wszystkim dzieciom, które w swoim dzieciństwie doświadczają trudności w relacji z rodzicem ukazała się własnie na rynku książka ” Odwrócona relacja. Kiedy problemy rodziców zabierają dzieciństwo” Margot Sunderland, wydawnictwo GWP. To książka skierowana przede wszystkim do specjalistów pracujących z dziećmi i rodzinami. Jeśli jesteś zainteresowany tym tematem- mam dla was 3 egzemplarze do rozdania.  Napisz w komentarzu, że ta lektura by ci się przydała, a wśród zgłoszeń wylosuje trzy osoby, do których wyślę książkę:) konkurs potrwa do środy 3 kwietnia:)

odwrócona relacja

dav
dav

 

 

 

 

 

 

 

41 Comments

  • Maria

    O! Zdecydowanie książka się mi przyda! Sama ostatnio doświadczam chęci spełnienia swoich marzeń i pragnień kosztem mojego dziecka. Na szczęście szybko poddaję swoje działania refleksji. Przydałoby się to skonfrontować z książką i na bazie tego podzielić się z innymi rodzicami swoimi spostrzeżeniami.

  • Iza

    Ta lektura bymi się przydała ? działam w obszarze pomocy dzieciom i rodzicom? będę wdzięczna.

  • Ania

    Książka bardzo by mi się przydała. Mam 2 letnia wspaniała córeczkę, jednak widzę że czasem przejawia moje nerwowe zachowania … nie chcę tego. Jestem pedagogiem i znam teorię wychowania. I byłam doskonałym rodzicem dopóki nie miałam dziecka ? teraz chce być wystarczająca.

  • Izabela

    Bardzo bardzo przydatna ksiazka , oczywiście zeby sie przypadła.

  • Marzena J.

    Potrzebna ta ksiazka mi jest. Jestem w takim momencie, ze nie wiem czy dobrze cos zrobilam czy zle. Czy jednak z dzieckiem cos nie tak czy ze mna. I z tej powolnej wspolpracy z przedszkolem i specjalista powiedzialam sobie, ze sama sie za to wezme. Ze to musi byc moj solidny wklad. Kurs COS, ksiazki otwieraja nowe drzwi nam.

  • Dorota Anna

    Bardzo chcę mieć tą książkę, bo jestem mamą trójki pociech i codziennie borykam się z ich różnymi emocjami, a nie zawsze jestem pewna- czy dobrze reaguję na rozmaite sytuacje. Ponadto nie chciałabym powielić błędów moich rodziców.

  • Ania

    Ta lektura przydałaby się także mi:))

  • Ewa

    Szczerze poproszę. Dla mnie. Nie jako mamy czy żony, tylko dla mnie, dla Ewy. Przyda się bardzo.

  • Monika Banaś-Samartzi

    Ciekawy tekst. Z chęcią sięgnę po książkę. Rodzicielstwo jest wyboista droga, więc warto mieć dobre wskazówki z których można czerpać. Pozdrawiam Monika

  • Katarzyna

    Dzień dobry
    Jestem mamą dwójki dzieci w sytuacji okołorozwodowej. Jestem również pedagogiem i w swojej pracy spotykam się z osobami, które doświadczają sytuacji, uczuć i trudności takich, jakich doświadczałam osobiście i jakich doświadczają moje dzieci. Dzięki “tym” doświadczeniom jestem w stanie lepiej pomagać innym, gdyż rozumiem o czym mówią i co przeżywają. Doskonalę systematycznie swój warsztat pracy i aktualizuję wiedzę. Jedną z metod jest bycie na bieżąco z literaturą. Proponowana pozycja nie jest mi znana. Na pewno pomoże mi zdobyć nową wiedzę lub usystematyzować już nabytą. Dopomoże w rozwoju osobistym, co będzie miało znaczenie w mojej pracy zawodowej oraz w życiu prywatnym.
    Dobrego dnia 🙂

    • Joanna

      wysyłam książkę:)

  • Elżbieta Rachtan

    Co prawda specjalistą pracujacym z dziecmi i rodzicami nie jestem, ale jestem rodzicem 3 dzieci starajacym się o jak najlepsze relacje z nimi, zarowno poprzez kursy, warsztaty, praktykę uważności, jak i terapię i z chęcią zapoznam się z tą lekturą, ktora może mi w tym pomóc ?

  • Monika

    🙂 Chętnie zapoznam się z książką Margot Sunderland – jako ja, jako mama dwójki małych skarbów i trzeciego w drodze i wreszcie jako psycholog pracujący z dziećmi i ich rodzicami w oparciu o teorię przywiązania i rodzicielstwo bliskości:)

  • Ania A.

    Książka przyda mi się bardzo… mam 13 miesięcznego Synka, którego pragnę nauczyć, jak zdrowo obchodzić się ze swoimi emocjami; )

  • Kinga

    My rodzice odbywamy taniec emocjonalny z naszym dzieckiem w spektum autyzmu. Stale uczymy się siebie. Z ogromną przyjemnością odkryjemy nowe kroki.

  • Ewa

    Uważam, że relacje są najważniejsze. Warto o nie dbać w rodzinie i w pracy. Pracując na relacjach z dziećmi, widzę jak to działa, jak dużo można osiągnąć, zyskać. Właściwa komunikacja, słuchanie, język, zwracanie uwagi na potrzeby. Książkę chętnie przeczytam.

  • Anna

    Myślę, że lektura ksiązki byłaby bardzo pomocna w mojej pracy z rodzicami zwłaszcza w środowiskach tzw. trudnych .

    • Joanna

      wysyłam książkę:)

  • Agnieszka

    Podejrzewam całe życie że w mojej rodzinie pochodzenia to ja byłam tym dorosłym i odpowiedzialnym w przeciwieństwie do rodziców. Chyba nie miałam własnego dzieciństwa, dlatego tak trudno mi dzisiaj znieść i zrozumieć wiele zwyczajnych dziecinnych zachowań moich dzieci. Z drugiej strony uwielbiam patrzeć jak rosną i się rozwijają spontanicznie. I się tym zachwycać. Mną się jakoś nikt nie zachwycał za to czułam na plecach duży ciężar różnych oczekiwań.
    Myślę że ta książka może mi bardzo pomóc.

  • Elżbieta Monika

    O Książka niesamowita. Koniecznie by się przydała.

  • Elżbieta Monika

    Książka niesamowita. Koniecznie by się przydała.

  • Aga?

    Bardzo ciekawy i pomocny artykuł. Jestem w trakcie pisania pracy dyplomowej na temat wpływu więzi przywiazaniowych na rozwój emocjonalny dziecka i poszukuje wszelkiej literatury zglebiajacej ten wątek. Myśle ze książka Pani Margot Sunerland stanowiła była doskonale uzupełnienie i znalazłabym tam wiele inspirujących treści. Będę wdzięczna za wsparcie w pisaniu pracy:)

    • Joanna

      wysyłam książkę:)

  • Dorota Ka.

    Odwrócona relacja – to dotyczy wielu z Nas. Do tej pory się nie zastanawiałam jak relacje moich rodziców wpływały na mnie. Na pewno wpłynęły ale nie do końca jestem pewna jak, po opisach twierdze że tak.

  • Ania

    Przydalaby się, chciałabym się “zarazić” tym sposobem myślenia.

  • Joanna

    To jest to! Jestem matką z bagażem trudnych emocji. Bagaż wypełniony emocjami trudnego dzieciństwa. Jest mi trudno wyrzucić to co ciąży,co przekłada się na moje macierzyństwo. Byłabym przeszczęśliwa gdybym mogłabym tę książkę mieć.

  • Małgorzata

    Na co dzień pracuję z dziećmi niepełnosprawnymi i ich rodzicami. W rodzinie, w której pojawia się dziecko niepełnosprawne rodzice często doświadczają wielu trudności tj. lęk, depresja, uzależnienia, problem akceptacji, który przekłada się na relację wśród członków rodziny, jak również na funkcjonowanie jej na co dzień. Zauważam również, że to głównie mamy przejmują na siebie większość obowiązków związanych z opieką i wychowaniem dziecka. Często jest tak, że tata jest gdzieś z boku, albo ciągle pracuje, albo nie radząc sobie z sytuacją odchodzi. Matki pytane skąd czerpią siły, w jaki sposób ładują swój wewnętrzny akumulator, co robią aby zadbać o swój stan psychofizyczny odpowiadają, że dla siebie to one nie mają już czasu, albo nie dają sobie na niego przyzwolenia. Żyją w ciągłej gotowości (stresie) do działania, i w poczuciu winy bo jak mnie zabraknie to co z dzieckiem? Kiedy już nie mają czasu nawet dla siebie, to co mówić o poświęcaniu czasu i zadbanie o relację z drugą połówką. “Z tylu głowy” maja niezrealizowane swoje potrzeby, z tego powodu oboje są nieszczęśliwi. Najważniejsze w tym wszystkim jest oczywiście dziecko, ale jeśli rodzice nie są w stanie być szczęśliwi, to nie wychowają dziecka na szczęśliwego człowieka. Udzielając wsparcia rodzicom szukam różnych pomysłów, jak zadbać o relacje, jak zmotywować do działania, jak zaspokajać własne potrzeby. Myślę, że ta książka mogłaby mi podsunąć nowe rozwiązania i wspomóc w codziennej pracy.

  • Milena

    Ogromnie ucieszyła mnie wiadomość o istnieniu tej książki. I za tą informację dziękuję. Ucieszę się na pewno, gdy książka ta trafi w jakiś sposób w moje ręce. Największą radością napawa mnie jednak świadomość, że dzięki tej lekturze przysłużę się moim uczniom oraz wychowankom. Jestem pedagogiem specjalnym w ośrodku szkolno- wychowawczym. Jeśli przeczytam, nie odłożę tej pozycjj na półkę. Podam dalej. Podzielę się, bo taki mamy zwyczaj w naszej szkole, że wspieramy się mądrymi książkami.

  • Klaudia

    Pracuję na co dzień z dziećmi przebywającymi w rodzinach zastępczych. Często ich opiekunowie nie rozumieją zachowań dzieci, zastanawiają się z czego one wynikają. Książka pozwoliłaby mi na przejrzyste przedstawienie na czym polega odwrócona relacja i dlaczego problemy rodziców biologicznych zabrały dzieciństwo naszym podopiecznym.

  • Klaudia

    Pracuję na co dzień z dziećmi przebywającymi w rodzinach zastępczych. Rodzice zastępczy często nie rozumieją zachowań dzieci, skąd one się biorą, jakie są ich przyczyny. Książka pozwoliłaby mi w sposób przejrzysty przekazać im wiedzę na temat odwróconych relacji oraz wpływu problemów rodziców biologicznych na zachowanie naszych podopiecznych.

  • Beata

    Pierwsza myśl, jaka pojawiła mi się w związku z książką była: “To i tak nie ma sensu, nie wierzę, że mogłabym “wygrać coś”, a konkretnie tę książkę. Lepiej kupie ją sobie sama”. Jednak łapiąc się na własnych zniekształceniach poznawczych chcę spróbować. Pozdrawiam i życzę dobrego dnia wszystkim obwiniającym się i szczędzącym sobie praw do rozwoju rodzicom. Sama przed wieloma laty byłam takim rodzicem. Dziś jestem “wolna” od winy i własnych rodzicielskich ograniczeń. Tego życzę wszystkim!
    Raz jeszcze, dobrego dnia 🙂

  • Julia Wawryło

    Aż się boję sięgnąć po tę książkę, bo może dotknąć bolących miejsc… Jestem mamą trójki bardzo wrażliwych, cudownych dzieci. To ogromne rodzicielskie wyzwanie, żeby nauczyć je i siebie samą, że wrażliwość jest ich siłą. Jakoś tak się dzieje, że ta trójka wrażliwych dzieci przyprowadza do domu tabuny koleżanek i kolegów. Co dziecko – to inna historia. Bardzo lgną do domu, gdzie są wysłuchiwane. Bardzo też chciałabym być mądrym wsparciem dla chrześniaka, którego rodzice się rozwodzą. Twierdzą, że kiedyś wytłumaczą dziecku o co chodzi. Boję się, że to kiedyś może nie nastąpić. Dlatego chcę zawalczyć o polecaną przez Panią książkę!

  • Gosia Leciejewska

    Lektura bardzo by mi się przydała.

  • Karolina

    Tak, ta książka by mi się przydała ,…. nawet bardzo.

  • Koliberek

    Chętnie przeczytam i podam dalej. Z resztą jak inne książki, dzięki którym staram się dojść do ładu z samą sobą, żeby moje dzieci jak najmniej musiały poprawiać w przyszłości. Bo, nie oszukujmy się, na pewno będzie coś do poprawy. Wolałabym jednak, aby był to niewielki smoczek, a nie tak ogromne i groźne smoczysko, które mieszka w mojej głowie.

  • Niania

    Dzień dobry. Byłabym bardzo szczęśliwa gdybym mogła mieć ta książkę – zawodowo pracuje z dziećmi i rodzicami – jestem niania (bliźniaki i starszy brat), poszukuję sposobu jak pomóc mamie dzieci (a przy tym jednocześnie dzieciom) która cierpi na depresję.
    Znam NVC , Thomasa Gordona, Self Ref – czuję, że czegoś mi brakuje. Dzieciom wiem jak pomóc i z nimi rozmawiać , natomiast nie wiem jak ruszyć pewne kwestie z mamą.

  • Daria Sowińska-Milewska

    To też zostawię komentarz 🙂 od niedawna znalazłam Twój blog… może trochę za późno – moje dzieci mają 8, 11 i 13 lat 😉 Często mam “po kokardy”….

  • Joanna Dorota

    Książka bardzo by wsparła moją pracę nad relacją dzieci z ich rodzicami. Od dawna fascynuje mnie parentyfikacja, więc powyższa pozycja z pewnością poszerzyłaby moją wiedzę i umiejętności. Bardzo chciałabym się z nią zapoznać i móc wcielić wiedzę w życie.

  • Alicja Drożdż

    Dobry wieczór. Czytają artykuł w głowie zamknęło mi się slowo ,, szafa ,,.Muszę przyznać że ono powoduje iż zaczynam zaciągać hamulec przy swoich emocjach podczas rozmowy z synami . Jest to maleńki krok , ale jest .Problemw tym że syn ma poważne problemy z tikami . Jest bardzo wrażliwy A ja pracując z nim nad wyciszaniem go , potrafię wszystko zniszczyć gdyż jestem jak bomba zegarowa. Książka pewnie pomogłabymi uporać się że sobą aby moje dziecko byĺo szczęśliwe i radosne. Niczym się nie wyróżniające. I jego brat również będzie wtedy szczęśliwy.

  • Gosia

    Mam sporo własnych problemów…można by powiedzieć “jak każdy”….ale podjęłam starania aby moje dziecko nie musiało uczestniczyć w tym co się dzieje w mojej głowie. Czytam, czytam i próbuje się uczyć, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo że moje dziecko będzie szczęśliwe :). Zawsze po mądrych lekturach, bardzo często polecanych na blogu :), dostaje energii która sprawia, że potrafię “lepiej” zachować się w podbramkowych sytuacjach…to pomaga… Dzięki!

  • Ania

    Chyba żadna książka nie zastąpi terapii, ale moze chociaz skłoni, żeby ja w koncu zacząć. Dlatego i mnie ta książka by się przydała. Jeszcze nie doszłam do siebie po moim dzieciństwie, a bardzo bardzo chce uniknąć takiej sytuacji ze moje dzieci również będą musiały dochodzić do siebie po swoim dzieciństwie.

  • Write a Comment

    Pozostaw odpowiedź Aga? Anuluj pisanie odpowiedzi

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

    Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

    Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

    Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

    Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

    W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …