Blog psychologiczny

czy neurobiologia zmieni nasze podejście do wychowania?

Co kilka lub kilkanaście lat zmieniają się trendy w wychowaniu dzieci. Pojawiają się specjaliści, którzy bazując na takiej, a nie innej wiedzy (lub własnym doświadczeniu) doradzają najlepsze sposoby na zajmowanie się dzieckiem. Dodajmy, że często są to zasady jedyne i prawdziwe- a za ich nieprzestrzeganie grozi społeczna banicja.

Wydaje mi się, że największym nieporozumieniem w większości teorii wychowawczych jest to, że dziecko traktowane jest w nich nie jak mały człowiek, który ma swoje potrzeby i prawa- ale raczej jako osoba, którą trzeba dopiero uformować. Najlepiej w pocie czoła i własnymi rękami. W innym wypadku dziecko wejdzie nam na głowę, rozpuszczone, rozwydrzone, nieznające zasad.

Tymczasem naukowcy, którzy zajmują się badaniem rozwoju człowieka, co krok dzielą się z nami wiedzą, która może zachwiać w posadach nasz dotychczasowy, wychowawczy światopogląd.

Badania naukowe donoszą na przykład (wbrew temu, co mówią nam życzliwe ciotki) że  niemowlaka nie można przyzwyczaić do noszenia. Ba! On jest stworzony do tego, żeby być blisko rodzica, a kontakt fizyczny i dotyk stymulują jego rozwój.

Dzieci są mądrzejsze niż zwykliśmy przypuszczać. Bardziej niż metafora pustej kartki, którą dopiero trzeba zapisać, pasuje do nich porównanie do naukowców w kołysce i małych filozofów. Od pierwszych chwil życia dziecko jest aktywnym podmiotem, kompetentnym partnerem do bycia w relacji z drugim człowiekiem-opiekunem.

Liczne eksperymenty i badania pokazały, jak bardzo nie doceniamy kompetencji naszych dzieci.

Najwięcej zamieszania do całego wychowania wprowadzają neuronaukowcy, którzy zajmują się badaniem funkcjonowania naszego mózgu. To za ich sprawą został obalony mit małego buntownika, który swoją histerią chce nam zrobić na złość. To nie zła wola dziecka, ale jego niedojrzałe jeszcze płaty czołowe, które odpowiadają za wyciszanie emocji, są sprawcami emocjonalnych wybuchów.

Jednak najbardziej fascynującej wiedzy o człowieku dostarcza nam interpersonalna neurobiologia– jest to interdyscyplinarne podejście, które zajmuje się badaniem funkcjonowania mózgu w relacji. Naukowcy badają na przykład, co się dzieje w mózgu człowieka, gdy patrzymy na ból zadawany najbliższym (wnioski: w naszym mózgu uaktywnią się te same obszary bólu emocjonalnego, jak i u osoby, która naprawdę cierpi).

Dzisiaj chciałabym podzielić się z wami niezwykłymi badaniami, które w dużej mierze zmieniły moje podejście do wielu spraw.  Przeprowadził je neuronaukowiec, profesor Jim Coan:

Osobę badaną umieszczano w specjalnym skanerze monitorującym pracę jej mózgu: doświadczenie samo z siebie dość klaustrofobiczne dla wielu osób. Ale to nie koniec. Badani otrzymywali  delikatne uderzenia prądem w kostkę – nie były one niebezpieczne, ale bolesne. Cała ta sytuacja powodowała, że osoby umieszczone w skanerze doświadczały trudnych emocji, co potwierdzały skany z pracy ich mózgów.

Osoby biorące udział w eksperymencie podzielono  losowo na trzy grupy: część z nich była w laboratorium sama, części towarzyszyła bliska dla niej osoba (współmałżonek, partner, przyjaciel) lub całkiem obcy człowiek- w czasie uderzeń prądem trzymali oni dłoń badanego.

Naukowcy odkryli, że jeśli bliska osoba trzymała badanego za rękę w czasie bolesnego uderzenia prądem, to  mózg badanego reagował w zupełnie niezwykły sposób. Wszyscy wiemy, że wsparcie bliskich powoduje, że lepiej radzimy sobie z naszymi emocjami. Psycholodzy sugerowali, że wsparcie społeczne będzie aktywować działanie płatów przedczołowych i dzięki temu zmniejszać reakcje stresową. Jednak nic takiego nie miało miejsca! Okazało się, że wsparcie najbliższego dosłownie”wyciszało” emocjonalny mózg- reakcja stresowa nie zachodziła, więc płaty przedczołowe nie musiały ‘gasić’ emocjonalnego pożaru.

Co takiego się wydarzyło? Według profesora Coan, kiedy czujemy, że możemy liczyć na wsparcie drugiej osoby nie musimy inwestować naszych zasobów mentalnych w samoregulację (czyli samodzielnie radzić sobie z emocjami). Relację z najbliższymi stają się dla nas zasobami, sposobem radzenia sobie ze stresem i trudnymi emocjami. A zaoszczędzoną w ten sposób energię psychiczną możemy wykorzystać na innych polach: np. w efektywniejszym uczeniu się.

Wnioski z tych badań zmieniają spojrzenie na sposób, w jaki zabieramy się do wychowania. Większość z nas dąży do tego, aby dzieci umiały radzić sobie ze stresem i emocjami. I bardzo dobrze, bo to jedna z ważniejszych umiejętności, w jakie możemy wyposażyć nasze dzieci. Jednak ucząc dzieci regulowania własnych emocji skupiamy się głównie na metodach samo- uspokajania. Zakładamy, że osoba, która jest dojrzała emocjonalnie potrafi sama poradzić sobie z emocjami. Jak pokazują powyższe badania to założenie jest prawdziwe tylko w pewnym wąskim zakresie.

Regulowanie emocji za pomocą płatów przedczołowych jest  bardzo kosztowne i pochłania wiele energii. Wiemy to z doświadczenia: gdy jesteśmy zmęczeni, rozdrażnieni, głodni to drobnostka, którą napotykamy na drodze urasta do rangi poważnego problemu i prowadzi do wielkiej awantury. Nasze zasoby mentalne łatwo ulegają wyczerpaniu, dlatego w perspektywie długoterminowej, poleganie tylko na działaniu płatów przedczołowych jest dla naszego mózgu po prostu nieekonomiczne.

Nasza biologia okazuje się jednak mądrzejsza niż przypuszczaliśmy….

Bliska relacja z drugim człowiekiem jest dla nas najlepszym sposobem na  radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami (stresem, lękiem, bólem,). To nasz najefektywniejszy emocjonalny ‘zasób”.

Dlaczego praca naukowa zespołu profesora Coana tak bardzo dała mi do myślenia? Bo mam wrażenie, że wychowując nasz dzieci zbyt duży nacisk kładziemy na samoregulację ( metody time out, idź do pokoju i wróć jak się uspokoisz, nie będę cię przytulał, kiedy się tak wydzierasz, nie bądź beksą, bo nic się nie stało, uspokój się, nie będę zwracał na ciebie uwagi dopóki mniej bijesz  itd), a zbyt małe przyzwolenia dajemy sobie na bycie w relacji z dzieckiem, pomimo jego trudnych emocji  ( przytulenie, kiedy dziecko się złości, bycie blisko, pomimo tego, że jakieś zachowanie dziecka nam się nie podoba). Jeśli traktujemy emocjonalne wybuchy  jako komunikat, że dziecko sobie z czymś nie radzi ( a więc jego system regulowania emocji jest już przeciążony) to oczekiwanie, że będzie ono umiało samo poradzić sobie ze stresem, jaki własnie doświadcza wydaje się złudne. Wnioski płynące z badań profesora Coana wskazują raczej, aby w tym momencie zapewnić dziecku szczególne emocjonalne wsparcie, bliskość, przytulenie. Dzięki temu “porwany” przez emocje mózg szybciej powróci do równowagi- i szybciej zacznie racjonalnie myśleć.

 

Na tym krótkim filmie możecie zobaczyć, jak te badania wyglądają w rzeczywistości ( tutaj badania dr Sue Johnson nad relacją pomiędzy małżonkami):

 

źródło:

zainteresowanym naukowymi  pracami profesora Jima Coan zapraszam TUTAJ

 

3 Comments

  • sapichrust

    “Bliska relacja z drugim człowiekiem jest dla nas najlepszym sposobem na radzenie sobie z trudnymi doświadczeniami (stresem, lękiem, bólem,).” Przypomniał mi się eksperyment naukowców z Harvardu, którzy od ponad 70 lat badali (i dalej badają) grupę mężczyzn, zadając im różne pytania. Obecny kierownik tego projektu, Robert Waldinger, ostatnio dokonał podsumowania. I wyszło właściwie to samo, co tutaj: dobre relacje z innymi czynią z nas szczęśliwych i zdrowych ludzi. Pewnie się wściekną Ci naukowcy, jak się dowiedzą, że zamiast siedemdziesięcioletniego eksperymentu wystarczyło kogoś popieścić prądem:)

    • Joanna

      Dziękuję za komentarz:) Projekt Waldingera znam tylko powierzchownie, ale chyba muszę się mu przyjrzeć bardziej:)

  • yśÓ

    Ciekawe ciekawe, coś w tym musi być.
    Bliska relacja z innymi ludzmi nie tylko poprawia jakość naszego życia ale i jego długość.

  • Write a Comment

    Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

    pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

    Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

    Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

    Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

    Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

    W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …