Blog psychologiczny

Sprawdź czy ty też cierpisz na Syndrom Zestresowanego Rodzica…

czyli trochę o tym, że wszyscy jesteśmy idealnymi rodzicami, dopóki nie urodzą nam się własne dzieci…

Pamiętacie ostatni artykuł na blogu o rozwijaniu dziecięcej autonomii i samodzielności? Ten, który opisywał eksperyment przeprowadzony przez psycholożkę Wendy Grolnick, w którym obserwowała ona interakcje pomiędzy niemowlętami i ich matkami? Dla przypomnienia: głównym celem badania było przyjrzenie się zależności  pomiędzy rodzicielką kontrolą ( pomaganiem i wyręczaniem swoich pociech ), a rozwojem dziecięcej motywacji wewnętrznej. Zapewne większości z was wnioski płynące z tego eksperymentu wcale nie zdziwiły. Im bardziej matki przejmowały inicjatywę, tym mniej zmotywowane i samodzielne były ich dzieci.  Podobnie, jak mówi stara anegdotka:

demotywatory

 

Wielokrotnie później powtarzany eksperyment na dzieciach w różnym wieku, ciągle pokazywał te same wnioski. Im bardziej kontrolujący jesteśmy jako rodzice, tym mniej zmotywowane i zaangażowane dziecko. A w przypadku pociechy w wieku szkolnym- mniej odpowiedzialne. I na odwrót. Im bardziej jako dorośli wspieramy poczucie autonomii naszej latorośli, tym większa szansa na to, że wyrośnie ona na samodzielną, pełną pasji i zainteresowań osobę.

Zastanawialiście się jednak, dlaczego rodzicom tak trudno pozwolić na autonomię i samodzielność dziecka? Z jednej strony wiemy, że najlepiej uczyć się poprzez doświadczanie, eksperymentowanie i popełnianie błędów… a z drugiej, często niełatwo nam dać dziecku przyzwolenie na jego własne próby i zmagania…Pewnie wiecie, o czym mówię. Gdyby ktoś mnie zapytał, czy ważne jest dla mnie rozwijanie autonomii i samodzielności mojego dziecka z pewnością odpowiedziałbym, że tak. Na 1000%! ( i pewnie podobnie odpowiedziałoby większość zapytanych o to rodziców. W ankiecie przeprowadzonej swego czasu przez psychologa Alfie Kohn, większość rodziców wskazywała, że to właśnie wychowanie dziecka na osobę samodzielną, wewnątrzsterowalną i szczęśliwą jest ich głównym długoterminowym celem). Jednak wcale bym się nie zdziwiła, gdybym w ciągu dnia została przyłapana na próbach nadgorliwej pomocy ( a może i wyręczania) moich dzieci w różnych sytuacjach. Zwłaszcza w tych momentach, w których sama działam w stresie i pod presją ( sławetne poranki, gdy w pośpiechu szykujemy się do pracy i szkoły!). Albo, gdy widzę, że moje latorośle się z czymś zmagają, coś im nie wychodzi ( albo w moim mniemaniu idzie im za wolno, za słabo itd). Tak jakby deklaracje mówiły jedno, a życie wskazywało na coś zupełnie innego…Okazuje się jednak, że wcale nie byłabym osamotniona w tych swoich działaniach! Psycholog John Mark Froiland wnikliwie obserwując interakcje pomiędzy rodzicami i dziećmi w sytuacji, gdy te miały stworzyć budowlę z plastiku doszedł do wniosku, że ponad 74% interwencji, które stosowali opiekunowi w czasie tego zadania opierały się na jakiejś formie kontroli i wyręczania ( nadmiernej pomocy)  swojej latorośli…

Z ulgą więc przyjęłam wiadomość, że ta rozbieżność pomiędzy rodzicielskimi deklaracjami, a czynami nie dotyczy tylko mnie. Okazuje się, że w większości dotyczy nas wszystkich!  Psycholodzy określają ją Syndromem Zestresowanego Rodzica.

W skrócie można powiedzieć, że Syndrom Zestresowanego Rodzica odnosi się do całej złożonej kaskady zmian, które zachodzą w naszym organizmie pod wpływem stresu. Zarówno fizjologicznych, takich jak wzrost napięcia w ciele, przyspieszone bicie serca. Jak i zmian na poziomie emocjonalnym i poznawczym. To stan, w którym w naszym przeżywaniu zaczyna dominować lęk i martwienie się. Jak się domyślacie, to wszystko nie wpływa korzystnie na nasze funkcjonowanie. Bliżej nam w tym stanie do działania naszego pra,pra praprzodka na dalekiej sawannie ( przetrwać tu i teraz!)  niż najlepszej wersji siebie.

Psycholodzy wskazują, że to właśnie szeroko rozumiany stres w największej mierze przyczynia się do tego, że pojawia się w nas usilna chęć kontroli naszego otoczenia, w tym naszych dzieci. Pewne badania pokazują np. że im więcej matka doświadczała stresu w ciągu ostatnich trzech miesięcy ( związanego z pracą, konfliktem małżeńskim czy innymi trudnymi doświadczeniami), tym bardziej kontrolująca była wobec swoich dzieci ( więcej krzyczała, groziła, zabraniała, wymierzała surowsze kary).

Ciekawsze jednak wydają się te badania, w których naukowcy operowali różnymi zmiennymi, aby przekonać się, które z nich będą wpływać na to, że u rodzica pojawi się dyskomfort i stres oraz chęć przejęcia kontroli.  Uświadamiają one, że w pewnych momentach, ogromna większość z nas będzie odczuwała wewnętrzną presję, aby usilnie pomóc, wpłynąć, a może i wyręczyć dziecko. Okazuje się, że większość tych sytuacji związanych jest z rywalizacją, porównaniami oraz oceną zarówno naszego dziecka, jak i naszych kompetencji rodzicielskich.

Sytuacja: Czy moje dziecko na pewno zostanie zaakceptowane?

w pewnym eksperymencie dawano dzieciom do wypełnienia kwestionariusz ‘ o sobie’, w którym pytano o m.in. o ich zainteresowania czy ulubiony sposób spędzania wolnego czasu.  Rodziców zaś podzielono na dwie grupy. Opiekunom z pierwszej powiedziano, że kwestionariusz ten będzie czytany przez inne dzieci, które następnie spotkają się z ich pociechą. Drugiej grupie rodziców przekazywano zaś, że na podstawie udzielonych odpowiedzi, inne dzieci zadecydują, jak bardzo będą chciały się spotkać z ich latoroślą. Eksperyment pokazał, że opiekunowie z tej drugiej grupy znacząco bardziej interweniowali i wpływali na wybory swoich dzieci w trakcie wypełniania kwestionariusza ( tak, aby wypadły one jak najlepiej- często przekłamując rzeczywistość) w porównaniu do grupy pierwszej, w której rodzice pozwalali na samodzielne wybory.

Sytuacja: Czy moje dziecko na pewno dobrze sobie poradzi?

Wendy S. Grolnik zmodyfikowała swój wcześniejszy eksperyment z niemowlętami, mówiąc jednej grupie matek, że ich dzieci będą w czasie rozwiązywania zadania oceniane przez specjalistów pod względem tego, jak dobrze ich maluchy sobie radzą. U większości rodziców ten komunikat powodował, że stawali się oni bardziej kontrolujący. Trudniej było im powstrzymać się od ingerencji, podpowiadania oraz kierowania pracą dziecka. U wielu eksperymentatorzy obserwowali również fizyczne oznaki napięcia.

Sytuacja: Czy moje dziecko zostanie dobrze ocenione i czy ja sam na pewno okaże się być wystarczającą dobrym rodzicem?

W pewnym badaniu rodzice mieli towarzyszyć swoim dzieciom w trakcie układania wiersza. Jednej grupie opiekunów powiedziano, że ich rolą jest dopilnowanie, aby ich pociechy poprawnie nauczyły się składać rymy. Po zakończeniu zadania ich dzieci miały zostać poddane sprawdzianowi, który pokaże, jak dobrze rozwinęły w sobie nową umiejętność. Dla wielu rodziców informacja, że są oni w jakiś sposób odpowiedzialni za naukę pisania wiersza powodowała napięcie, które szybko przekładało się na przejęcie kontroli nad procesem układania rymów.

Jesteś ciekawy, skąd nam się to bierze? Psycholodzy wskazują, że Syndrom Zestresowanego Rodzica jest mocno związany z naszą biologia i ewolucją. Jako rodzice zostaliśmy po prostu zaprogramowani na to, aby zrobić wszystko, by nasze geny przetrwały.  Kiedyś, gdy żyliśmy jeszcze na prehistorycznej sawannie, naszym celem było przede wszystkim zadbać o ochronę zdrowia i życia naszego dziecka. Współcześnie, zapewnienie przeżycia i dobrobytu naszym genom nie wydaje się już tak proste. Zwłaszcza w społeczeństwie opartym na rywalizacji, porównaniach, ocenianiu. To już nie wyścig o przetrwanie, ale ultra-maraton, w którym startujemy. Powoduje to, że ilość stresorów, z którymi musi się zmierzyć współczesny rodzic jest nieporównywalnie większa od tych, na jakie był wystawiony nasz praprapraprzodek. A to wszystko powoduje, że trudno nie doświadczać na własnej skórze Syndromu Zestresowanego Rodzica ( przynajmniej od czasu do czasu).

 

źródła:

Wendy S. Grolnick, Pressured Parents, Stressed-out Kids: Dealing With Competition While Raising a Successful Child, Prometheus Books (February 19, 2008)

 

Write a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …