Blog psychologiczny

Poduszkowiec czy pchacz? Poznaj swój sposób reagowania na dziecięce lęki

Co robisz, gdy zauważasz, że twoje dziecko się czegoś boi?

Podzielę się z wami moją osobistą, matczyną historią. W lato zabrałam moją starszą córkę na zajęcia z łucznictwa. To był jej czas fascynacji walczącymi księżniczkami, więc byłam pewna, że fajnie spędzimy czas w pięknych okolicznościach przyrody ( bo warsztaty odbywały się na zamku otoczonym lasem) i będziemy się dobrze bawić. Mała też na początku sprawiała wrażenie zafascynowanej pomysłem. Na początku. Kiedy tylko przekroczyłyśmy mury zamkowej bramy, naszym oczom ukazała się grupka dzieci, tarcze, łuki i okazała postać instruktora odzianego w średniowieczny strój. I to był właśnie ten moment, w którym  z mojej zawsze odważnej córki spadła cała jej odwaga. W ułamku sekundy wszystko odwróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Oto miałam przed sobą pełne lęku i przerażenia dziecię, które wykrzyczało : NIE.

Co ja zrobiłam w tej sytuacji? Szybko weszłam w rolę pchacza ( jeśli nie pchacza-tarana). Nie zważając na emocje córki i udając, że nie widzę jej lęku, zaczęłam usilnie namawiać, przekonywać i wypychać ją do wzięcia udziału w zajęciach. Poleciały puste frazesy na temat odwagi i tchórzostwa, a nawet próba racjonalnego wytłumaczenia, że po coś przecież przejechaliśmy taki kawał drogi.  Oczywiście, im bardziej się denerwowałam na całą sytuację, im bardziej wściekałam na jej lęki, im usilniej próbowałam przetłumaczyć i przekonać, tym bardziej ona była na nie.

Chciałam dobrze ( chociaż mówią, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane). W swojej reakcji pokierowałam się drugą, złotą zasadą radzenia sobie z lękiem, która brzmi: staw im czoło. Jednym, skutecznym sposobem zmierzenia się ze strachem jest ekspozycja na niego. Bezpośrednie wystawienie się na trudną sytuację powoduje, że nasz system alarmowy w mózgu uczy się, że nie ma się czego bać. Ale nie tylko. To również najlepsza możliwość budowania pewności siebie i swoich zasobów. Nic tak nie wzmacnia poczucia ‘wiem, że sobie poradzę”, jak zmierzenie się ze swoim lękiem i wyjście z niego zwycięsko.

Na drugim końcu kontinuum znajduje się poduszkowiec. Wchodząc w tę rolę bardzo mocno skupiamy się na emocjach dziecka i odczuwanym przez nie dyskomforcie. Nikt nie lubi patrzeć, jak dziecko cierpi, więc zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby poczuło się lepiej. Będziemy niczym poduszka, która pociesza, ochrania i otula bezpieczeństwem. Kierowani lękiem  dziecka szybko zabierzemy je z trudnej sytuacji, ratując je w ten sposób ( i siebie samego) od doświadczanego dyskomfortu.  Reakcja poduszkowca bardzo mocno opiera się na pierwszej złotej zasadzie radzenia sobie z lękiem, która brzmi: zauważ, nazwij i daj przestrzeń swoim emocjom.

Jak się zapewne domyślacie, aby efektywnie i dobrze mierzyć się z lękami dziecka, potrzebujemy pewnie stanąć na dwóch nogach. Rola poduszkowca i rola pchacza uwypuklają dwie skrajności- i są niczym skakanie na jednej nodze. Daleko się tak nie da. Jeśli będziemy usilnie wypychać dziecko do wychodzenia ze swojej strefy komfortu i zaprzeczać przy tym jego emocjom, szybko poczuje ono, że coś z nim jest nie tak, że nie jest akceptowane takie, jakie jest. Jeśli będziemy ochraniać, spowodujemy, że lęki będą narastać, a dziecko nabierze poczucia, że sobie nie radzi, że widocznie naprawdę jest się czego bać- nie damy mu rozwinąć skrzydeł.

Bycie pośrodku nie zawsze jest łatwe. Bo jak być poduszko-pchaczem?  Jak opierać się na dwóch złotych zasadach jednocześnie: zauważ, nazwij, daj przestrzeń lękowi i staw mu czoło. To tak, jakby mówić: widzę, że się boisz i zastanawiam się, jak mogę pomóc ci zrobić pierwszy krok w stronę doświadczenia tego lęku.

W znalezieniu odpowiedzi, jak bezpiecznie balansować pomiędzy tymi dwoma skrajnościami mogą pomóc pytania, które znajdziemy w najnowszej książce The yes brain Daniela J. Siegela i Tiny Payne Bryson:

  1.  Jaki jest temperament twojego dziecka? Dzieci, które przyszły na świat z większą wrażliwością oraz większą reaktywnością z natury są bardziej lękliwe. To dzieci, które nie lubią nowości i z trudem tolerują zmiany. Często potrzebują wiele czasu, wsparcia i ukojenia ze strony dorosłego, aby zaadoptować się do codziennych wyzwań.
  2.  Na jakim etapie rozwoju znajduje się twoje dziecko? Dziecięce lęki mają to do siebie, że wiele z nich jest mocno wpisanych w rozwój. Przykładowo, najmłodsi będą obawiać się głośnych dźwięków, reagować niepokojem ( lub nawet histerią) na rozłąkę z rodzicem, bać się obcych. Przedszkolaki mogą reagować strachem na potwory pod łóżkiem i ciemność. Z początkiem szkoły zacznie też pojawiać się typowe lęki społeczny, w tym lęk przed oceną ze strony innych. Wiele z tych leków pojawi się i przeminie. Dzieci poradzą sobie z nimi bez większej pomocy z naszej strony.
  3. Czego tak naprawdę potrzebuje dziecko w danej sytuacji? Lęki mają to do siebie, że z natury są wyolbrzymione i często irracjonalne. Zwłaszcza z perspektywy z dorosłego. W końcu jak można bać się potworów pod łóżkiem, które nie istnieją? Dlatego tak ważne jest wychodzenie od pierwszej zasady- najpierw potwierdzamy lęk i akceptujemy jego obecność. To często wymaga od nas zmiany perspektywy i wejście w buty dziecka. Nie jest ważne, co według nas powinno czuć dziecko, ale to, co ono czuje w danej sytuacji. A jeśli doświadcza bardzo dużego niepokoju to warto postawić na wsparcie i na małe kroki.
  4.  Czego tak naprawdę boi się dziecko? Często wydaję nam się, że wiemy, o co chodzi, po czym wychodzi na jaw, jak bardzo się myliliśmy. Przykładowo dziecko boi się spać u kolegi, więc z góry zakładamy, że chodzi o strach przed rozłąką z nami. Jednak, gdybyśmy uważnie przysłuchali się temu, co mówi dziecko, okazałoby się, że tak naprawdę obawia się ono wyśmiania przez kolegę z powodu swojego lęku przed zasypianiem w ciemności.
  5. Jaką reagujesz na porażki, potknięcia i błędy dziecka? Wychodzenie ze swojej bezpiecznej strefy i mierzenie się z lękiem zakłada gotowość na popełnianie błędów, a nawet doświadczenie porażki. Jeśli dajesz dziecku przekaz, że błędy są czymś złym, to trudno mu będzie budować w sobie odwagę mierzenia się z jakimikolwiek trudnościami. Maluchy uczą się głównie poprzez modelowanie, więc bardzo ważny jest również sposób, w jaki ty sam podchodzisz do własnych lęków, a także jak radzisz sobie z porażkami, oraz jak zachowujesz się, gdy coś nie idzie po twojej myśli.
  6. Czy twoje dziecko ma wystarczające umiejętności poradzenia sobie z lękową sytuacją? Dla niektórych dzieci, zwłaszcza tych wysoko reaktywnych i wrażliwych ważne będzie dostarczenie konkretnych narzędzi do rozpoznawania, nazywania i radzenia sobie z emocjami. Czasem potrzebne będzie wsparcie psychologa czy psychoterapeuty. Pamiętajmy, żeby tej pomocy ze strony specjalisty nie traktować jako swojej rodzicielskiej porażki, ale jako mądre zadbanie o siebie i o dziecko. 

 

Ostatnio sporo pytacie o mądre książki, które mogą pomóc lepiej zrozumieć i poradzić sobie z dziecięcymi lękami. Rodzicom swoich małych pacjentów polecam dwie poniższe: 

3030

 

nie-strach-sie-bac-jak-rodzicielstwo-przez-zabawe-radzi-sobie-z-lekami-dziecinstwa-b-iext43468398

 

 

 

Write a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …