Blog psychologiczny

Czar jesiennych spacerów

Lubię jesień, szczególnie tą jeszcze ciepłą, złotą, bogatą w pastelowe kolory. Cudowny czas spacerów po lesie, zbierania kasztanów na szczęście i układania bukietów z liści. Od kilku lat w odkrywaniu jesieni towarzyszy mi córka. Na początku noszona w chuście, teraz już samodzielnie przemierza leśne drogi.

Chcę ją zabierać na moje leśne wyprawy, chociaż bywają dni, gdy po pierwszych kilku krokach słyszę, że chce do domu, bo nudno, bo trzeba iść. Ale nie ustępuję. W zamian pokazuję, że w lesie można się świetnie bawić: urządzamy konkursy na zbieranie żołędzi, podglądamy żaby, szukamy pająków, rzucamy się liśćmi. Czasem zabieramy ze sobą lupę albo lornetkę. Obowiązkowo ciepłą herbatę w termosie i pachnące owsiane ciasteczka. Nagle okazuję się, że las może być magicznym miejscem, wspaniałą zabawą. Chcę, żeby moja córka miała w sobie takie wspomnienia, taki magiczny czas, poczucie bycia częścią większego świata przyrody.

Od dłuższego czasu mam wrażenie, że nie doceniamy daru, jakim dla nas i dla naszych dzieci jest przebywanie na łonie natury. W miastach budowanie nowych dróg zwycięża z lasami, widok z naszych okien to często betonowa ściana kolejnego budynku. Nie wspominając już o nagminnych tabliczkach wywieszanych na nielicznych osiedlowych trawnikach z napisem: nie deptać trawy/ nie grać na trawie w piłkę. Nawet budując place zabaw dla naszych dzieci często przedkładamy plastik i metal nad bardziej przyjazny i naturalny materiał jakim jest drewno. Wygląda na to, że dla większości z  nas bycie blisko przyrody nie jest ważne. Prawdziwy kontakt z przyrodą traktowany jest też marginalnie w naszej edukacji ( mam tu na myśli doświadczenie przyrody, a nie nauka pustych faktów o niej). Znalezienie przedszkola, w którym dzieci dużo przebywają na świeżym powietrzu, znajdującego się w niedalekiej odległości od lasu czy parku graniczy praktycznie z cudem.

untitled-2-13

Jako gatunek ludzki zawsze byliśmy nierozerwalnie związani z przyrodą i jej prawami. Natura budziła w nas respekt, szanowaliśmy ją, przynosiła nam ukojenie, dodawała inspiracji. Większość z naszych rodziców, i co niektórzy z nas spędzili swoje dzieciństwo biegając po lasach, buszując po polach, budując domki na drzewach. Teraz dochodzimy do czasów, gdy nasze dzieci będą poznawały taki beztroski czas zabawy na świeżym powietrzu tylko poprzez książki typu Dzieci z Bullerbyn czy stare filmy. Czy to odłączenie pozostanie bez wpływu na ich rozwój?

Pod wpływem swoich osobistych obserwacji i wnikliwym zapoznaniu się z setkami wyników badań naukowych z zakresu m.in psychologii i medycyny Richard Louv stworzył termin zespołu deficytu przyrody. Termin ten opisuje nasze odłączenie od naturalnego świata przyrody wokół nas i konsekwencje, jakie z tego wynikają. Jako skutki uboczne naszego odwrócenia od przyrody naukowcy wskazują m.in: zmniejszenie (stępienie) wykorzystywania naszych zmysłów, problemy z brakiem/utrzymaniem uwagi (np. ADHD), problemy ze zdrowiem fizycznym ( wzrost otyłości i nadwagi), problemy ze zdrowiem psychicznym (depresje), zmniejszenie kreatywności i poczucia własnej zaradności. Oczywiście, lista tych konsekwencji może dla niektórych z nas brzmieć aż nazbyt katastroficznie i zbyt jednostronnie. Jednak nie sposób odmówić R. Louv wiele racji.

untitled-2-40

Liczne badania naukowe pokazują, że zwykły spacer po lesie ma zbawienny wpływ na nasze samopoczucie, a regularne przebywanie na łonie natury obniża poziom stresu i zapobiega depresji. Naukowcy z Uniwersytetu Illinois w Chicago pokazali w swoich badaniach, że dzieci cierpiące na ADHD wykazują mniej symptomów kiedy mają regularny kontakt z przyrodą (!).

Sama głęboko wierzę w to, że magia lasu działa. Nie trzeba do tego wielkich wyników badań: wystarczy wypuścić grupę dzieci do lasu i pozwolić im na nieskrępowaną zabawę na świeżym powietrzu. W lesie szybko zauważymy, jak nasze dzieci potrafią być kreatywne, spostrzegawcze, odkrywcze w swoich pomysłach. Las to świetne miejsce na upust dziecięcej energii, a przy tym naładowanie naszych zdrowotnych baterii. Lista korzyści jest długa: poprawa fizycznego i psychicznego zdrowia, redukcja poziomu stresu, zwiększenie odporności, nabycie lepszej koordynacji ruchowej i rozwój naszych wszystkich zmysłów ( nie tylko eksploatowanych do granic możliwości wzroku i słuchu, ale też węchu, dotyku, poczucia równowagi, a nawet propriocepcji czyli czucia głębokiego). A to wszystko w gratisie do dobrej, wspólnej zabawy.

 

Wszystkim zainteresowanym zgłębieniem tematu zespołu deficytu natury polecam książkę Richarda Louv ” Ostatnie dziecko lasu”, wyd. Relacja, 2014. Polecam w szczególności ostatni rozdział książki, w którym znajdziemy liczne praktyczne możliwości zajęć dla całej rodziny na łonie przyrody

Write a Comment

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …