Blog psychologiczny

czy złość jest zła?

Czy złość jest zła? Zapytała mnie ostatnio młodsza córka, lat trzy.

Po raz kolejny uzmysłowiła mi tym pytaniem przewrotność naszego słownictwa. W języku polskim zdanie “Ola jest zła” można rozumieć dwojako. Albo, że Ola jest zła jako osoba, albo, że czuje złość, bo np. coś jej się nie podoba. Dwa różne znaczenia, które szybko w naszym umyśle lubiącym uproszczenia, zlewają się w jedną prostą zasadę: złość = coś złego.

Powiedzenie, że jedna z najbardziej podstawowych emocji będących w naszym biologicznym wyposażeniu jest zła, to jak mówienie, że oddychanie jest złe.

Chciałabym odczarować trochę złość. Zebrałam przekonania na temat złości, z jakimi najczęściej się spotykam i postanowiłam bliżej się im przyjrzeć. Jesteście ciekawi, z jakimi najczęściej mitami ( bo tak to chyba można określić) odnośnie samoregulacji emocji, zwłaszcza w kontekście złości, najczęściej  się spotykam?

Osoba, która dobrze sobie umie radzić z emocjami jest zawsze spokojna i opanowana.

Powiedziałabym, że to częściowy mit- zależy od tego, co kryje się pod pojęciem spokojna i opanowana?  Niestety, mam poczucie, że zazwyczaj poprzez spokój i opanowanie rozumiemy stan emocjonalny- wolny od jakikolwiek ‘negatywnych’ czy ‘trudnych’ emocji. Zakładamy więc, że osoba, która dobrze opanowała samoregulację umie sprawić, aby nie czuć, lub odczuwać słabiej pewne emocje. Przykładowo nie złościć się, nie denerwować, nie bać się, nie frustrować itd.

Takiemu sposobowi patrzenia na umiejętność radzenia sobie z emocjami bliżej jednak do wypierania i tłumienia pewnych emocji niż radzenia sobie z nimi.

Cóż, nieodzownym elementem regulowania emocji jest… ich pełne doświadczanie. Najpierw emocja musi się w nas pojawić, abyśmy mogli jakoś na nią zareagować/ odpowiedzieć. Dążenie do odczuwania ciągłego spokoju, opanowania czy ‘pozytywnych’ emocji ma więcej wspólnego z samokontrolą ( ciągłym pilnowaniem tego co i jak czuję, wypieraniem, zaprzeczaniem) niż samoregulacją.

Co ciekawe, dziś już wiemy, że na trudności w samoregulacji emocji wskazuje zarówno łatwe i szybkie wpadanie i poddawanie się stanom silnego pobudzenia ( reakcja walki- ucieczki), jak i łatwe i szybkie wpadanie w stan odrętwienia emocjonalnego, wypieranie, nieodczuwanie (reakcja zamrożenia). Radzenie sobie z emocjami to umiejętność takiego regulowania swoich stanów wewnętrznych, która pozwala nam utrzymywać się w optymalnym stanie równowagi przy doświadczaniu całego wachlarza emocji.

 Złość krzywdzi innych. Złość jest niebezpieczna.

Emocje można porównać do wiadomości, które przesyła nam nasze ciało. To komunikaty mówiące o tym, jak nam jest w związku z tym, co się dzieje w świecie, w nas samych. To wiadomości dotyczące naszych potrzeb, wartości. Emocje dbają o nasze przetrwanie, mają w sobie mądrość i intuicję.

Można porównywać wiadomości, które wysyłają nam emocje do smsów, które przychodzą na nasz telefon komórkowy. Dostajesz wiadomość, otwierasz ją i czytasz. Jak jest wystarczająco ważna, to poświęcasz jej dłuższą chwilę i odpisujesz. Jak to kolejny sms z reklamą, to naciskasz usuń. Ty wybierasz, co zrobisz z wiadomością, która pojawiła się na wyświetlaczu telefonu. Podobnie jest z emocjami. Wysyłają ci wiadomość. Odbierasz ją i odczytujesz. Do ciebie należy wybór, co z tym dalej dalej zrobić.

Sprawne radzenie sobie z emocjami to przede wszystkim umiejętność zauważania i odczytywania wiadomości ( emocjonalnym smsów). To niełatwa sprawa, bo jak każda umiejętność wymaga wyćwiczenia. Problem w tym, że nikt nas tego nie uczy.

Czy więc nasze emocje mogą krzywdzić? Nie. Krzywdzą co najwyżej nasze zachowania. To, co my z tą złością zrobimy- czy nasze działanie będzie biernym poddaniem się emocjom ( na zasadzie reakcji- czytam sms i bez zastanowienia, na autopilocie podążam za impulsem, który się we mnie pojawia w związku z tą wiadomością. A ten impuls to zazwyczaj reakcja walki- ucieczki).  Czy raczej nasze działania będą stanowić odpowiedź na otrzymaną wiadomość ( czytam sms, daje sobie chwilę, aby zastanowić się, jak ją rozumieć i co chce z nią zrobić). Dwie zupełnie różne drogi.

Coś jest ze mną nie tak, że się złoszczę

Wariant: to moja wina, że złoszczę się na dzieci. Nie panuję nad emocjami. Muszę bardziej kontrolować swoje emocje.

Wielu z nas mocno przecenia możliwości kontrolowania swoich emocji. Jak to pięknie powiedział dr John Gottman- wydaję nam się, że emocje są jak ubrania w szafie. Mogę ubrać się rano, stanąć przed lustrem i stwierdzić, że jednak mi w tej sukience dzisiaj nie do twarzy. Wracam więc do szafy i przebieram się w spodnie i bluzkę. Ale emocje tak nie działają. Jak bardzo byśmy ich nie lubili, nie da się ich odwiesić do szafy i wymienić na bardziej nam odpowiadające.

Możemy walczyć ze swoimi emocjami i doświadczeniami, które się w nas pojawiają. To jednak bitwa z góry nastawiona na naszą przegraną. Im bardziej staramy się nie czuć…tym częściej niechciane emocje się w nas pojawiają i to w najbardziej nieprzewidywalnym momencie.

Jeśli nadal twierdzisz, że możesz sprawić, aby nie czuć pewnych emocji- zapraszam cię do krótkiego eksperymentu.

Wyobraź sobie, że zostajesz zaproszony do wzięcia udziału w badaniu. W laboratorium podłączają cię do wymyślnej i najbardziej czułej aparatury, która jest wstanie zarejestrować każde najmniejsze pobudzenie twojego organizmu świadczące o pojawieniu się w tobie emocji. Dodatkowo, badacze przyczepiają do twojej ręki paralizator prądu o bardzo mocnym natężeniu, którego uruchomienie naprawdę może wywołać ci krzywdę. Zadanie, jakie stoi przed tobą jest proste- jeśli nie będziesz się bał, unikniesz porażenia prądem. W sytuacji, gdy tylko aparatura zarejestruje najmniejsze śladowe pobudzenie w twoim organizmie świadczące o reakcji strachu- automatycznie uruchomi się paralizator prądu, do którego podłączona jest twoja ręka. Gotowy na wejście w zakład z szalonym naukowcem? Czy masz jakiekolwiek szansę, aby sprawić, że nie będziesz czuł strachu w tej sytuacji? A przecież naprawdę ci zależy, żeby się nie bać! Zależy z całych sił, bo zadajesz sobie sprawę, że twój strach będzie miał dla ciebie poważne konsekwencje…

Już wiesz, dlaczego mówienie do dziecka ( czy samego siebie): nie bój się, nie złość się itp. zupełnie nie działa? A nawet prowadzi do tego, że tych emocji jest więcej?

W samoregulacji emocji nie chodzi o to, żeby nie czuć złość, ale żeby nauczyć się z nią radzić. Jeśli robisz wszystko i walczysz o to, żeby mniej się złościć, to zapewne będziesz się złościł więcej. Tak naprawdę mamy o wiele mniejszy wpływ na to, co czujemy niż nam się wydaje – ale wielki na to, jak się zachowujemy. Co kieruje nas wprost do następnego przekonania:

Trzeba dawać upust złości , aby być autentycznym

Ten mit ma kilka wariantów, np. muszę pokazać swoją złość, aby jej nie zaprzeczać. Złość trzeba z siebie wyrzucić. Albo: jeśli czuję złość na dziecko to mam prawo na nie nakrzyczeć, aby nie tłumić swojej złości.

Na początek warto sobie uświadomić, że:

złość to emocja- czyli coś, co się czuje w ciele, wiadomość, która do nas przychodzi

dawanie upustowi złości, pokazywanie złości ( krzyki, bicie, obrażanie, kopanie, niszczenie, trzaskanie itp)- to zachowania, które podejmujemy i  wybieramy- nasze reakcje lub odpowiedzi na emocje, które się w nas pojawiają ( co robimy z otrzymaną wiadomością)

W matematyce by pewnie powiedzieli, że to dwa osobne zbiory, które wcale nie muszą się ze sobą łączyć ( a czasem lepiej, żeby się nie łączyły).

Wiadomości zawarte w tych emocjonalnych smsach, o których pisałem powyżej, są bardzo ważne. Mówią np. o naszych potrzebach, tym, co dla nas ważne. Jednak instrukcje, które możemy w tych wiadomościach znaleźć, w ogromnej większości przypadków okażą się dla nas bardzo przestarzałe i, co tu dużo mówić, nieprzydatne..

A wygląda to tak:

Każda emocja ma swoje  niepowtarzalne podłoże neurobiologiczne i konkretny schemat działania, który uruchamia się w momencie, gdy jej doświadczamy. Przykładowo, złość najczęściej uruchamia w nas reakcje walki-ucieczki. Kiedy więc pojawia się w nas złość, aktywują się w nas biologiczne systemy, które dosłownie zalewają nas impulsami nastawionymi na to, aby uchronić nasze życie, pozwolić nam przetrwać. Mięśnie wypełniają się krwią, uwaga bardzo się zawęża, serce szybciej bije, płuca wypełniają się powietrzem. Instynkt podpowiada nam, żeby podjąć ucieczkę, zacząć aktywnie się bronić albo podjąć walkę. Wejść w konfrontację.

Halo! Wciśnijmy stop. Przed nami stoi nasze malutkie, bezbronne dziecko, które właśnie zrobiło coś nie po naszej myśli, a nie olbrzymi, wygłodniały lew, który planuje nas pożreć żywcem. Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki, żeby podejmować walkę o przetrwanie z dwu, trzy, pięcio, dziesięcio, czternasto- latkiem.  Cóż, twoje dziecko właśnie dotknęło jakiegoś twojego emocjonalnego zapalnika ( któremu warto się na spokojnie przyjrzeć), ale ślepe podążanie za tym, co podpowiada ci w tym momencie twoja złość nie jest zbyt przydatne. To nie jest sytuacja walki o przetrwanie. Nie jesteśmy na sawannie. Wciśnij stop, daj największej fali emocji przejść i zastanów się, co naprawdę potrzebujesz zrobić.

Bycie autentycznym w odczuwaniu swoich emocji nie polega na wyrzucaniu ich z siebie. Wprost przeciwnie- wyrzucanie emocji często ma więcej wspólnego z chęcią, żeby się ich jak najszybciej pozbyć, niż żeby prawdziwie je poczuć i się nimi zaopiekować. Wracając do emocjonalnych smsów, można to porównać do dostania wiadomości, bezrefleksyjnemu jej przeczytaniu ( lub udawaniu samemu przed sobą, że zapoznałem się z jej treścią), a potem ślepemu poddaniu się impulsowi, który się w tobie pojawia- mając nadzieję, że im szybciej ustosunkuje się do tej wiadomości i im szybciej podejmę działanie, tym łatwiej będę mógł zapomnieć o całej sprawie. Ale to tak nie działa. Wybierając szybką reakcję, zazwyczaj pozbawiasz się szansy na świadomą odpowiedź.

Co ciekawe, podjęcie działania zupełnie przeciwstawnego do impulsu, który rodzi w nas dana emocja jest często najlepszą drogą, jaką możemy wybrać. Jak to możliwe? Przed tym, jak zaczniesz działać według tego, co podpowiada ci emocjonalny impuls zapytaj siebie: czy działanie pod wpływem tej emocji/tego impulsu będzie skuteczne/ dobre dla mnie w tej sytuacji? W większości przypadków: nie.

Kiedy strach podpowiada nam, żeby uciec, to z reguły najlepiej będzie zostać i małymi kroczkami zbliżać się do tego, czego się obawiamy. Gdy smutek radzi, żeby odciąć się od świata, zapewne poszukanie wsparcia od drugiego człowieka będzie czymś lepszym dla nas niż zamknięcie się na cztery spusty. A kiedy złość namawia nas do ataku: krzyków, obrażania, bicia najlepiej będzie wcisnąć stop, wziąć kilka spokojnych oddechów, rozluźnić napięcie w ciele i poszukać w sobie empatii dla naszego ‘przeciwnika’ .

Więcej o złość przeczytasz:

Mózg w złości. Instrukcja obsługi

Z.Ł.O.Ś.Ć

Błąd, który większość z nas popełnia mówiąc o emocjach

Rodzicu, odkryj swoje emocjonalne zapalniki

 

 

 

 

Write a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

pozwól mi płakać ze smutku i krzyczeć ze zranienia

Dziecięce emocje mają w sobie pewnego rodzaju czystość. Jak mały człowiek się smuci- to się smuci. Jak się złości- …

Emocje: ciekawostki, które pomogą ci je lepiej zrozumieć

Emocje to fascynująca sprawa! Dlatego dzisiaj chciałabym podzielić się z wami kilkoma ciekawostkami dotyczącymi świata …

Dziecięce emocje: pięć pułapek, w które najczęściej wpadamy

W tym artykule chciałabym podzielić się z wami najczęstszymi pułapkami, w które możemy wpaść, kiedy przychodzi mierzyć …